piątek, 1 marca 2013

~ 2 ~




Skierowała się w stronę targowiska, na którym pół godziny wcześniej zostawiła Lidię. Nie miała wówczas czasu, by wytłumaczyć przyjaciółce, że potrzebuje pójść do ubikacji, gdyż fala mdłości, która ją ogarnęła była bardzo potężna i w ogóle nieoczekiwana. Na szczęście toalety znajdowały się na tym samym placu, na którym co sobotę ożywał i zachwycał swoją różnorodnością ulubiony pchli targ Lidii.

„Pewnie i tak nie zauważyła mojej nieobecności.” - pomyślała. - ”Niewątpliwie została już pochłonięta przez te papierowe przedmioty z wnętrzami wypełnionymi milionami maleńkich literek i dużą ilością kurzu na zmęczonych grzbietach.” - Marianna uśmiechnęła się do siebie na myśl o swojej przyjaciółce. - „Kompletna wariatka. Skąd ta obsesja na punkcie starych książek?”.

Targowisko przy Calle del Padiglioni jest bardzo barwnym i popularnym miejscem, chętnie odwiedzanym zarówno przez lokalnych Włochów, jak i turystów. Większość sprzedawców pracuje w godzinach sjesty, co bez wątpienia dodaje uroku temu miejscu. Można tam sprzedać i zakupić wszystko, czego dusza zapragnie. Jest stara piękna porcelana, zabytkowe parasolki, lalki w koronkowych sukienkach, domowe przyrządy z każdej możliwej epoki, książki z pożółkniętymi stronicami, staromodna odzież oraz tysiące innych rzeczy. Tam właśnie skierowała swoje kroki Marianna. A dokładniej w stronę straganów z książkami.

Z każdej strony kusiły najprzeróżniejsze rzeczy. Jej wzrok przyciągały coraz to bardziej intrygujące i oryginalne przedmioty. Uszy przysłuchiwały się wielojęzykowym rozmowom. Nawet zmysł węchu odbierał interesujące bodźce. Gdzieniegdzie widać było stragany z lokalnymi wypiekami, lodami, ogromnymi oliwkami o przeróżnych kolorach i innymi smakołykami. Nieznane zapachy kusiły i obiecywały kulinarne rozkosze. Marianna żałowała, że nie czuje się lepiej, bowiem chętnie przeniosłaby się w inny świat. W świat, w który to urocze targowisko oferowało każdemu przybyszowi. Zrozumiała teraz, co musieli odczuwać bajkowi Jaś i Małgosia po odkryciu domku z czekolady.

Po parominutowym spacerze między stoiskami zobaczyła Lidię, zgarbioną nad ogromną książką przy jednym ze straganów pokrytym górą wiklinowych koszyków. Pod stolikiem znajdowały się kartony wypełnione książkami oprawionymi w twarde grzbiety oraz mała plastikowa miseczka z wodą. Marianna domyśliła się, że była ona przeznaczona dla czworonożnego towarzysza właściciela straganu. Pies nie potrafił docenić szczodrości lata. Wylegiwał się w zacienionym zakątku za białą, obdrapaną szafą na sprzedaż. Lidia polizała wskazującego palca u prawej ręki i przewróciła mocno pożółkłą stronicę książki. Marianna z rozbawieniem zauważyła, że Lidia musiała być bardzo podekscytowana swoim znaleziskiem, gdyż nie mrugała oczami. Na czubku głowy tkwiły jej okulary przeciwsłoneczne, a na nosie druga para okularów do czytania. Lektura książki pochłonęła ją bez końca.

- Ziemia do Lidki! – krzyknęła jej do ucha Marianna.

Lidia podskoczyła lekko do góry i uśmiechnęła się na widok przyjaciółki. Okulary przeciwsłoneczne obsunęły jej się na nos zajmowany obecnie przez parę optycznych fotochromów.

- Hej! Zobacz, co znalazłam! - wykrzyknęła i z dumą wręczyła Mariannie zakurzoną książkę. – To stara książka kucharska. Czyż nie emanuje ona niepowtarzalnym wdziękiem? – Lidia uśmiechnęła się i poprawiła okulary.

- Dobre sobie! Ta księga, moja droga, wygląda jak podręcznik do czarnej magii – stwierdziła Marianna i odwróciła głowę na bok, aby uniknąć wzroku Lidii. Nie chciała swoim kiepskim wyglądem wzbudzić żadnych podejrzeń oraz sprowokować Lidii do zadawania niewygodnych pytań. Pragnęła, by czar tych wakacji trwał.

- Tak, masz rację. To JEST magiczna księga! Co do tego nie mam wątpliwości. A ja zabawię się dziś wieczorem w czarownicę i wyczaruję ci kolację według przepisu... to znaczy według zaklęcia, z tej oto książki! – oznajmiła Lidia i klasnęła w ręce podniecona własnym genialnym pomysłem.

- To ja sobie tutaj jeszcze pochodzę między straganami, bo widzę, że ty nadal masz parę tomów do przeczytania. Nie będę ci przeszkadzać. Tylko nie stój tyle w słońcu, bo… no wiesz, to niezdrowe na głowę! - roześmiała się Marianna i mrugnęła do Lidii okiem odchodząc.

- Acha, acha, mrugaj sobie do woli i śmiej się, ale zobaczysz, będzie palce lizać! – zawołała za nią Lidia.

Marianna skierowała się w kierunku niewielkiej fontanny. Nie chciała odciągać Lidii od jej ulubionego zajęcia. Czuła się nieco lepiej i choć miała już ochotę wrócić do hotelu, by przyłożyć głowę do poduszki, to stwierdziła, że posiedzi przy fontannie i poobserwuje ruch na targowisku. Na ławkach nie znalazła wolnego miejsca, ale obok był kwietnik, na którym postanowiła usiąść.

„Wyśmienite miejsce na obserwację ludzi“ - pomyślała z zadowoleniem. Mimo panującego zgiełku, Marianna poczuła, jak odgłos fontanny zaczynał koić jej nerwy. Rozglądnęła się wokół siebie, aby zobaczyć, w czyim była towarzystwie. Dzieliła kwietnik ze starszą kobietą, która rozmawiała właśnie przez telefon komórkowy. Kobieta ta, niewątpliwie Włoszka, ubrana była bardzo elegancko. Miała zadbane dłonie, dobrze ścięte włosy oraz niezwykle piękną biżuterię. Jednakże jej głos był tak nieprzyjemny i szorstki, że Marianna z niechęcią odwróciła głowę. Wolała skoncentrować się na kimś innym. Wokół fontanny siedziała głównie młodzież. Marianna przyglądała się im przez chwilę. Od dziecka uwielbiała obserwować przechodniów i wymyślać na ich temat historie. Młodzi zatrzymali się zapewne na odpoczynek, gdyż na ich twarzach malowało się zmęczenie. Mimo że rozmowy między nimi nie kleiły się, Marianna nie zauważyła żadnych oznak skrępowania z tego powodu. Niewątpliwie czuli się komfortowo w swoim towarzystwie. Każdy zatopiony był we własnych myślach. Po chwili jeden z chłopców spojrzał na Mariannę. Jego wzrok zatrzymał się najpierw na jej twarzy, potem wolno powędrował na dół, leniwie analizując całą sylwetkę. Marianna wiedziała, że jej wygląd pozostawiał obecnie wiele do życzenia. Nie przejmowała się jednak tym, co inni mogą sobie o niej pomyśleć. Mdłości minęły już całkowicie i miała nadzieję, że nie powrócą. Ból w ramieniu był nadal wyczuwalny, ale potrafiła go zignorować. Cieszyła się, że może sobie posiedzieć w tak interesującym miejscu, wtopić się w tłum obcych ludzi i nacieszyć oczy nowymi widokami. Chciała wchłonąć lokalną atmosferę. Pragnęła przywieźć do Polski jak najwięcej wspomnień. Poczuła ogromną wdzięczność dla Lidii za pomoc w zorganizowaniu tej podróży.

- Carpe diem - szepnęła do siebie zadowolona. Wraz z lepszym samopoczuciem wracał jej dobry humor. Zdobyła się na odwagę i pomachała lekko w stronę młodego chłopaka, który wpatrywał się na nią parę minut temu. On i jego towarzysze bez zastanowienia odwzajemnili gest.

Marianna z uśmiechem poklepała się w duchu po ramieniu. Ośmielona takim obrotem spraw spojrzała w przeciwnym kierunku w nadziei na znalezienie nowego wyzwania. Rozglądała się uważnie za swoją następną ofiarą, kiedy to jej uwagę zwrócił malutki chłopiec bawiący się przy jednym ze straganów. Wyglądał na nie więcej niż dwa lub trzy lata. Jasne włosy mocno kontrastowały z ciemnymi czuprynami otaczających go Włochów z sąsiednich straganów. Jego cera była dość blada i Marianna pomyślała, że gdyby tylko znalazła się bliżej chłopca z pewnością odkryłaby na jego małym nosku piegi. Ubrany był w beżowe ogrodniczki i pomarańczową bluzeczkę z krótkim rękawem. Siedział przy straganie zastawionym ogromną ilością starych sprzętów kuchennych. To, co nie zmieściło się na stoliku, ustawione zostało w tyle. Chłopiec miał więc do swojej dyspozycji imponująca ilość garnków, misek i dzbanków. W tej chwili jednak cała uwaga malucha poświęcona była dużej białej metalowej klatce dla ptaków. Jego drobne rączki nie ustawały choćby na chwilę i pracowicie odkrywały coraz to nowe zakamarki. Otwierał on i zamykał skrzypiące drzwiczki, jakby towarzyszami jego zabaw były niewidoczne ptaki. Marianna zauważyła, że właściciel straganu był nieobecny. Trudno było jej w to uwierzyć, ale wyglądało na to, że chłopiec pozostawiony był zupełnie bez opieki. Nikt nie zdawał się zwracać na niego żadnej uwagi. Nie minęło dziesięć minut, kiedy starszy mężczyzna z fajką w ustach skierował swoje kroki w stronę zagraconego straganu po czym zasiadł ciężko na starym krześle. Nawet nie spojrzał w kierunku chłopca, którego zapewne znudziła już zabawa z ptakami, bo przeniósł się bliżej sąsiedniego straganu z meblami. Stał przy maleńkiej drewnianej komodzie i lewą rączką kręcił gałkami od szufladek. Prawy kciuk znajdował się w jego buzi, co według Marianny wyglądało niezwykle słodko. Jej zachwycenie minęło jednak w momencie, gdy zdała sobie sprawę z tego, że starzec kompletnie zapomniał o swoim podopiecznym. Palił on z zamyśleniem fajkę i spoglądał przed siebie, nie mając zielonego pojęcia o tym, że za jego plecami maluch oddalał się coraz bardziej od niego. Małymi krokami, z palcem w buzi, chłopiec ginął w tłumie. Marianna bez zastanowienia zerwała się na równe nogi. Nie miała pojęcia, jak porozumieć się ze starcem i skłonić go do działania, ponieważ jej znajomość języka włoskiego nie była wystarczająca na coś więcej, niż nieskomplikowaną rozmowę o pogodzie. Postanowiła pobiec za chłopcem i przyprowadzić go z powrotem. W tym samym momencie z tłumu wyłoniła się Lidia. Uginała się pod ciężarem książek, które niosła w rękach. Uśmiechnęła się i zanim zdążyła coś powiedzieć, Marianna krzyknęła do niej:

- Lideczko, ja zaraz wrócę, usiądź tutaj i zaczekaj na mnie. Muszę coś załatwić. To pilne!

Lidia pokiwała głową. Na jej twarzy malowało się zdziwienie oraz zmęczenie. To drugie jednak szybko wzięło górę nad pierwszym i Lidia z ulgą usiadła na kwietniku.

8 komentarzy:

  1. To tak jak mój kocur :) zwłaszcza jak ktoś jest w kuchni ;)

    To powieść autorska w odcinkach? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. tak, one mysla, ze kazda nasza wizyta w kuchni oznacza dokarmianie ich "pustych" brzuszkow :)
      lubie pisac...zobaczymy, co z tego wyjdzie :)

      Usuń
  2. @Ina Myślę , że po prostu wymyślana z odcinka na odcinek opowieść :)

    Bardzo lekko się czyta. Czekam na kolejny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziekuje i zapraszam kiedy tylko czas Ci na to pozwoli :)

      Usuń
  3. Intrygujące...będę wracać :) pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziekuje!!! zapraszam serdecznie i zasylam pozdrowionka!

      Usuń